Strefa kibica w kinie Elektryk (odsłona trzecia)

RedaktorAktualności

Śpiew hymnu narodowego

Duma.

W ostatnią środę polska reprezentacja zmierzyła się z Argentyną w meczu, którego stawką był awans do fazy pucharowej MŚ 2022. Przegraliśmy 0:2, ale udało się! Jesteśmy w 1/8 finału. Byliśmy razem świadkami tego wydarzenia dzięki strefie kibica w kinie Elektryk w ZSE w Białymstoku. Tym razem kibicowsko było idealnie: pełna sala, hałas, głośne „Biało-Czerwoni”, brawa, jęki zawodu, westchnięcia ulgi. Były emocje, dramaturgia, szczęśliwe zakończenie. Byli zarówno rodzice, młodsze rodzeństwo, a przede wszystkim liczni uczniowie naszej szkoły, przy skromnym udziale organizatorów. Atmosfera jak w sektorze rodzinnym, doping jak na Ultrze (jak ktoś był kiedyś na stadionie na meczu Jagiellonii, wie o co chodzi). Dzięki Wam, drodzy kibice, mogliśmy się wszyscy poczuć jak na stadionie w Katarze. Jako organizatorzy jesteśmy dumni, że razem mogliśmy uczestniczyć w tym wydarzeniu. Dziękujemy i czekamy na Was na następnym meczu!

Radość.

Mamy to!!! Po 36 latach wreszcie jesteśmy w szesnastce najlepszych drużyn świata. Wyszliśmy z grupy! Nasz sukces wisiał na cieniutkim włosku, ale na szczęście włos okazał się dostatecznie wytrzymały.

Satysfakcja.

Wszystkim niedowiarkom pokazaliśmy, że nie mieli racji. Można? Można! Niedowiarków nie rozumiem. Nasi polscy siatkarze, przegrywając finał MŚ, pozostawiają niedosyt. Czy piłkarze są z innej, gorszej  planety? Też mogą być najlepsi na świecie. Trochę wiary we własne siły wystarczy. Zwłaszcza, że indywidualnie udowadniają to co tydzień w klubach, w których grają. Taka drużyna razem ma obowiązek awansować. Nie wierzyliście? Z satysfakcją stwierdzamy, że nie mieliście racji i nie znacie się na futbolu.

Wstyd.

Miało być piłkarskie święto i rzeczywiście świętowaliśmy awans do fazy pucharowej. Ale po chwili od końcowego gwizdka przychodzi refleksja. Jednak to wstyd, że o naszym awansie musi decydować rozmiar porażki. Że musieliśmy drżeć, czy Meksyk nie strzeli trzeciej bramki w meczu z Arabią Saudyjską. Że dwa momenty euforii kibiców wynikają z obronionego przez Szczęsnego rzutu karnego i bramki strzelonej przez Saudyjczyków. Że chcieliśmy młodym ludziom pokazać piękno futbolu, a zamiast tego ściągamy ich na mecze, gdzie nasza drużyna gra po prostu brzydko. Że dzięki „nowatorskiej” polskiej myśli trenerskiej do znanej już nam taktyki „gramy na chaos” czy „niski pressing”, „laga na Robercika” dołączyło pojęcie „pozycja defensywnego napastnika”. Że z naszą drużyną czujemy się jak uczniowie, który po 36 latach zdali do następnej klasy, ale tylko dlatego, że nauczyciel się zlitował. Materiał ciągle nieopanowany, uczucie ulgi jest, ale jest też wstyd i zażenowanie.

Nadzieja.

W następnym meczu spotkamy się z drużyną Francji. To ciągle jeszcze obowiązujący mistrz świata i jeden z faworytów bieżącego mundialu, więc łatwo nie będzie. Liczymy, że tym razem Polacy pokażą naprawdę dobry futbol. Na tym etapie nie ma już co kalkulować, dalej przechodzi drużyna, która strzeli więcej bramek. Ale czy na pewno zagramy ofensywnie? Niestety nadzieje są nikłe, bo podobno nasi trenują strzelanie karnych. Czyli cierpimy, gramy na 0:0, a w karnych może się uda. Wszak mamy Szczęsnego. Zastanawiamy się przekornie, jak zagramy, kiedy pierwsi stracimy bramkę. Cóż, nadzieja tląca się w biało-czerwonym sercu umiera ostatnia.

Niezależnie czy będziemy w euforii po awansie, czy w rozpaczy po odpadnięciu z mundialu, przeżyjmy to razem.

Jeśli czytasz ten tekst, to gratulujemy –  potrafisz przeczytać treść dłuższą niż 160 znaków, co w dzisiejszych czasach nieczęsto się zdarza.

04.12.2022 r. Polska – Francja, godz. 16.00 (zbiórka 15:45)

Serdecznie zapraszamy. Polska!!! Biało-Czerwoni!!!

Anna Rutkowska

Wiesław Gabrel